środa, 16 września 2009

Trendy makijażu jesień zima 2009/2010

Przyszła pora na ocenę nowych trendów w makijażu na okres jesień/zima 2009/2010.
Pierwszy pod lupę idzie Avon:

 
O dziwo bardzo podoba mi się ta koncepcja...Takie smoky eyes  w innych odcieniach niż czerń..Soczyste fiolety,które poniekąd dają efekt odcienie granatu-niebieskiego...Bardzo fajnie,szczególnie na jesienno zimowe wieczorne wypady..

Kolejny trend firmy Makeup Factory...
 
Bardzo podoba mi się jedwabista cera i doskonałe usta,które moim zdaniem zwracają większą uwagę niż kolorowe oczy.. Połączenie ciepła i zimna..makijaż działający na zasadzie kontrastów..Również ciekawy,polecałabym raczej na wieczory..
A teraz makijaż marki Chloe...
 
Totalnie nie przemawia do mnie taki make up na jesień-zima...Rozumiem na sezon letni,wiosenny..ale zima???
Zbyt słonecznie,zbyt brązowo,mało wyraziście..
Jestem na nie!

The Body Shop:
Rewelacyjny trend,bardzo mi się podoba...Prawdziwa kobieta jesienno zimowa..trcohę ciepła,trochę zimna,seksowne usta i nieskazitelna cera!Kobieta wygląda seksownie,zalotnie,elgancko i nonszalancko!!
Cera ma być nieskazitelna i jasna!Wygląda bardzo naturalnie,pomimo kontarstów..rewelacyjny na dzień!!
Givenchy:
 
Givenchy proponuje standardową klasykę,czyli nic nowego...Powrót czerni,jak co jakiś czas z tym bywa.. Marka nie wykazała się pomysłowością,standardowy smoky eyes a reszta wiadomo...

Podsumowując...Klasyka,klasyka,klasyka...Ostatnimi czasy wielkie domy mody bardziej zwracają uwagę na swoje finanse,niż kreatywność i powtarzają się jedna za drugą..Coraz mniej pomysłowości i odrobiny ekscentryzmu wprowadza nudę...Czekam na jakieś ciekawe trendowe propozycję,coś czego jeszcze nie było-bynajmniej w ostatnich czasach...
Klasyka zawsze pozostanie klasyką,ale potrzeba czas czegoś świeżego...

Perełki,wśród kosmetyków...

Chciałabym przedstawić moje niedrogie perełki,bez których nie mogę się obejść,a ich cena jest śmiesznie niska,jakość natomiast nader wysoka:)
1).Joanna-Sweet Fantasy-Czekoladowy krem do rąk
    Poj.75ml-6,00zł
Mam ogromną słabość do kosmetyków o zapachu czekolady,aczkolwiek,nie zawsze jest to dobry wybór...W tym przypadku trafiłam w 10-tkę!!!Kremik ma bardzo przyjemny zapach,konsystencja jest bardzo gęsta,aczkolwiek łatwa w rozprowadzeniu.Od razu wyczuwa się odżywienie i ulgę...Nie pozostawia tłustej warstwy i szybciutko się wchłania..Bardzo wydajny:)

 
2).Tisane-Balsam do ust
     Poj.4,7 gram-7zł
Jedyny i niezastąpiony balsam do ust,...Stosuję go już kilka lat i nic się nie zmienił:)Genialny na zimę..Świetnie nawilża,chroni i ma apetyczny miodowy zapach...Regeneruje popękane usta...W lato doskonale nawilża...Taki uniwersalny całoroczny kosmetyk:)

 
3).Clairol Herbal Essences  -Rainforest Szampon
     Poj.400ml-12,00zł
Genialny szampon,który odkryłam jakiś czas temu..Jakością dorównuje kosmetykom z wysoookiej półki,np Wella-Fryzjerska,Kerastase...Dzięki niemu nie muszę nawet stosować odżywki,po bo jego użyciu włosy są mięciutkie,ślicznie pachnące,doskonale się rozczesują i są odżywione..Kosmetyk jest bardzo wydajny,wystarczy na prawdę odrobina...Opakowanie pomimo wielkiej butli-bardzo wygodne:)

 
4).Inglot-Brązujący puder rozświetlający
    Duże opakowanie-23zł
Pierwsze co się rzuca w oczy przy tym produkcie,to mega opakowanie jak na puder sypki..Zazwyczaj produkty tego typu mają ok 10 gram,ten natomiast 20-30,dokładnie nie pamiętam..Mam odcień kakao z mlekiem ze łotymi drobinkami,jest na prawdę świetny..Po pierwsze należy stosować na prawdę odrobinę,nadaje piękny kolor opalenziy,jest trwały..Bardzo wydajny,mi starcza na ok 1 rok.

 
5).Ziaja-Bluebel,Mydło pdo prysznic
    Poj.500ml-6,00zł
Używam kilku zapachów,bo każdy jest świetny...Obecnie mam Brzoskwinia i gruszka...Bardzo wowocowe,doskonale się pienią,wydajne,nie wysuszają...Dobrze myją,czego więcej chcieć??


6).Inglot-Vertigo
   Cena-11zł
Świetne i pomysłowe cienie..W opakowniu znajduje się aplikator,co jest bardzo praktyczne...Szeroka paleta soczystych barw zachęca do korzystania..Bardzo dobra jakość,nie zcierają się,nie załamują i nie rolują..Kolor nie ulega transformacji po aplikacji...Bardzo długo utrzymują się na powiece,nawet bez stosowania bazy...
 
7).Kolastyna,Nutri Body Chocolate SPA
    Poj.20ml-2,99zł
Super peeling do ciała!
Zapach jest po prostu obłędny -czekolada straciatella!Mniam,mniam!Aż się apetyt wzmaga.Jakość też bardzo dobra,nie wspomnę już o cenie która jest śmiesznie niska!
Kosmetyk doskonale pilinguje i zciera martwy naskórek !
Nie podrażnia ani nie uczula,bardzo ważne że nie wysusza skóry!
Konsystencja bardzo drobna i pisakowa,bardzo łatwo się stosuje,nie ma z tym najmniejszego problemu.Doskonale się rozprowadza,konsystencja lekko wodnista,ale w tym przypadku to bardzo wygodne!
Po użyciu skóra jest znacznie wygładzona i odżywiona,doskonale przyjmuje inne kosmetyki!





To by było jak na dzisaj na tyle...W końcu jeszcze wiele do odkrycia!!

poniedziałek, 14 września 2009

Inglotowe zakupy!

Tak!
W sobotę poszłam kupić drobiazgi do Inglota!
Nie szalałam,tylko trzy rzeczy:
1).YSM-Podkład równoważący No 41
Bardzo fajny i tani podkład do twarzy.Mimo,iż teoretycznie do cery młodej-patrz nastolatki-jestem z niego bardzo zadowolona!!
Po pierwsze cena-24zł/30ml-bardzo zachęcająca!
Opakowanie proste,wygodna tubka,bez problemu wydobywa się produkt!
Nie wyczuwa się zapachu na twarzy,co jest dla mnie bardzo ważne!
Ciekawy wybór kolorystyczny,każdy znajdzie coś dla siebie!!!
A teraz jakość.Testowałam go od razu po zakupie i tak-bez bazy,pudru sypkiego itp,podkład zachowuje swoją strukturę w stopniu nienaruszonym ponad 7 godzin bez jakichkolwiek poprawek.Bardzo ładnie się rozprowadza,ładnie stapia z karnacją,nie tworzy efektu maski,a przy tym jest pół kryjący.Jak dla mnie super  produkt w super cenie!!
2).Ultra delikatny róż do oczu,policzków i ciała-No 99
Genialne cacko.
Koszt 18zł
Testowałam w ten sam sposób jak i puder-również utrzymuje się ponad 7 godzin bez poprawek itp...
Uwaga!Należy bardzo,ale to bardzo uważać przy nakładaniu go na pędzel,gdyż cudnie się nakłada i wystarczy musnąć pędzlem kosmetyk,aby zaaplikować odpowiednią ilość.Efekt zdumiewający,bardzo naturalny,brak jakiś zacieków,czy plam klauna!Nie ma opcji źle posługiwać się nim!!!
Jeżeli chcemy otrzymać efekt teatralny,należy nałożyć więcej różu na policzki!Już się czaję na następne odcienie....
3).Eyeliner w żelu-Kolor bardzo ciemna śliwka.
Koszt-32zł
Po raz pierwszy spotkałam się z taką formą eyelinera i powiem szczerze,nie zamienię jej na żadną inną.Kosmetyk idealny,jeżeli chodzi o kreski!Jest ogromna paleta barw do wyboru,więc każdy może znaleźć coś dla siebie!Aplikacja jest banalnie prosta,nakładałam go nawet nie pędzelkiem do eyelinera,tylko bardzo płaskim z Sephory!!Super!Kolorek pięknie wygląda,można go intensyfikować przy nakładaniu!Bardzo szybko wysycha,wręcz zaraz po nałożeniu,także nie ma możliwości odbicia:)
testowany jak dwa powyższe kosmetyki,również utrzymuje się ponad 7 godzin,na czysto-bardzo trwały i wodoodporny!!!!

piątek, 11 września 2009

Efekt Placebo!


Przez całkowity przypadek,ogladając Dr House'a wpadłam na pomysł,aby zrobić małe doświadczenie w sparwie jakości cieni.Do walki stanęły cienie Dior-Inglot,dwie całkiem różne marki i ceny.
Dior-109zł/pojedyncze,Inglot-10zł/pojedyncze.
Co by było uczciwie,przeprowadziłam go znajomej.
Znalazłam dwa prawie identyczne cienie tychże marek,oznaczyłam je i skruszyłam,aby nie można było ich rozpoznać.Jedno oko zostało pomalowane tanim,a drugie drogim-gdzie oświadczyłam iż Dior-to ten tańszy i na odwrót,takie niewinne kłamstewko-no ale cóż-wszystko w imię nauki:P.
Jak wynik w opinii???
Oczywiście Trefny Dior okazał się faworytem,chociaż był to tak na prawdę Inglot,w co swoją drogą za cholerę nie chciała mi uwierzyć.Śmieszne prawda,jak umysł potrafi płatać nam figle ijak silna jest siła woli?!
Powiedzmy sobie szczerze,czym się różni cień za 25zł dobrej Poslki firmy,a cień za 90 zł zagranicznej?
Oto składniki:
Inglot-Pojedynczy:

Można zauważyć,jak wiele cech wspólnych mają,a cena różni się tak bardzo...
A teraz,co tak na prawdę wpływ na cenę:
  • jakość i ilość składników
  • badania
  • reklama
  • marka
  • czas istnienia firmy
  • opakowania
Teoretycznie marka Dior powinna być nie do zdarcia i najlepsza??
Bardzo wątpię...
Placebo...Niestety...Sądzimy,że im droższy kosmetyk,tym jego jakość będzie lepsza,a niestety NIE ZAWSZE, tak jest.Liczy się również nasza skłonność do alergii,podrażnień,potliwość..itp.Nie patrzmy tylko na markę bo to nie wszystko...Należy zwrócić również uwagę,iż nasza rodowita marka Inglot jest ceniona na całym świecie,szczególnie w Australii,pędzle doceniają wizażyści,a co śmieszne za granicą są drogie....Tak,tak..znowu Placebo...
Przecież nie tylko Polski rajcują się zagranicznymi kosmetykami, dla amerykanek,włoszek itd będą ciekawe oferty z innych krajów,bo tak to już jest..mam niebotyczne mniemanie,że jak coś z zagranicy to lepsze...Nie przeczę,że nie..bardzo często tak jest,tylko czy na prawdę??
Od zawsze wychodziłam z takim przekonaniem-„Jeżeli coś jest na prawdę dobre-nie wymaga reklamy”.I muszę powiedzieć,że w przypadku Inglota to się sprawdza...Marka jest na rynku już baaardzo długo,pamiętam ją jak furorę robiły potrójne cienie...teraz wprowadza coraz to nowsze formuły,linie profesjonalne,które są na prawdę doceniane...
Wracając  jednak do samych testowanych cieni,pierwsze co się rzuca w oczy patrząc na te dwa kosmetyki to................opakowanie-to oczywiste.Kolejny niepotrzebny koszt produkcji,który można zminimalizować.Fakt,większość z nas jest wzrokowcami,zwraca naszą uwagę opakowanie,estetyka itd...Ale zastanówmy się czy zależy nam na opakowaniu czy na zawartości.Inglot stawia na proste,nie wymyślne „pudełeczka”,Dior na piękne kasetki sygnowane Logo...I wszystko pięknie,tylko po co??No chyba,żeby przyszpanować,że kupuję Diora.i takie tam blablabla...Co innego,jeżeli ktoś ma duszę kolekcjonersko-świecidełkową,znam takie osoby..W tym momencie faktycznie chodzi bardziej o samo opakowanie niż zawartość.
Jeszcze raz podkreślam,że nie dyskryminuję,nie karcę,nie gardzę osobami,które kupują ekskluzywne kosmetyki,bo sama je lubię...Głównie mi chozi o to czy te drogie są na prawdę dobre bo są,a tanie beznadziejne bo już takie są,czy to też zależy od naszej świadomości?????


Sama kiedyś przeżyłam ogromny szok,gdy kupiłam zwykły cień w Rossmanie marki Lovely,czy jakoś tak,który kosztował ok 4zł i o dziwo okazał się na prawdę dobry!
Bez zastosowania bazy,podkładu,po prostu na gołe oko,utrzymał się przez jakieś..hmm..6-7 godzin,nie skruszył się,na załamał,nie zatarł,a kolor pozostał taki jak w opakowaniu.Natomiast innym razem kupiłam 
cień marki Bourjois.
pojedynczy,miałam ochotę go wyrzucić,ponieważ ciężko się rozprowadzał,kolor bardzo wyblakły-po nałożeniu na oko,i załamywał się-na szczęście koleżance przypasował.
Jak to jest z tymi kosmetykami??
Myślę,że to już pozostanie jedną wielką tajemnicą,a nam pozostaje metoda prób i błędów...

Jeszcze chciałam pogratulować marce Inglot za otwarcie swojego salonu w Nowym Yorku!!!!
Gratulacje i powodzenia!!!
 

Czekoladowa porażka....

Ostatnimi czasy doznałam bardzo przykrej,czekoladowej porażki...
Tak..Niestety...
Porażka ta wiąże się z zapachem-"Chocolate Story" -Faberlica...

 
Do zakupu zachęcona apetyczną nazwą i bajkowy m flakonikiem,skusiłam się na zakup.
Zakup bardzo stosunkowo drogiego produktu-biorąc pod uwagę,że nigdy nie słyszałam o Faberlic,a pojemność 30ml,wcale na takową nie wygląda.
Na prawdę nie wiem,dlaczego zapach nazwano tak wspaniale,kusząco i zachęcająco,skoro z czekoladą-ŻADNĄ(mleczna,gorzka,biała,itp) nie ma najmniejszej styczności.Nic nie przypomina tego wspaniałego smakołyku,no może jedynie kolor buteleczki....
Opakowanie jest na prawdę malusie i nie sądzę aby tak na prawdę zamieszczono tam 30ml,jak dla mnie to raczej 15ml,to już rozczarowało mnie na samym początku..Flakonik zapakowany w tandetny papierowy kartonik,który producent nawet nie raczył ofoliować-z pewnością zbyt duży wydatek:(.
Sam zapach..no cóż..W skrócie:szare mydło z domieszką olejków zapachowych.
Jakby spojrzeć na to głębiej,to zapach jest tani,tandetny,bardzo krótkotrwały,jego intensywność można wyczuć w momencie psiknięcia,a po chwili znika jak poranna mgła...Musze powiedzieć,iż tanie podróbki za 20zł są trwalsze niż ten ewenement...Stosowałam,testowałam wiele zapachów,ale żadne nie wzbudził we mnie takiej odrazy,złości i rozczarowania...

 
Sądziłam,że być może jest to ten zapach do którego należy robić kilka podejść,jak w przypadku Poison'a Dior'a,niestety ani za 1, ani za 4, ani 5 razem nie zmieniłam i nie zmienię opinii na jego temat.Jest to po prostu szare mydło z dodatkiem paru olejków,które ma stanowić namiastkę Perfum...

Dobre-Bo Polskie:)

Moje nowe odkrycie balsamowe:)
Bielenda,Morze Martwe-Mineralny Balsam Do Ciała(Ujędrnia-Modeluje)
Wypielęgnuj ciało Mineralnym Balsamem. To odżywcza porcja drogocennych minerałów morskich dla Twojego ciała. Zapewnia intensywne nawilżenie, ukojenie i odprężenie zmęczonej i zestresowanej skóry. Unikalna bogata kompozycja bioaktywnych składników naturalnych stymuluje komórki do odnowy: pobudza mikrokrążenie, przywraca równowagę hydrolipidową, wygładza wszelkie nierówności, zmiękcza, ujędrnia, uelastycznia i energetyzuje. Systematyczne stosowanie w widoczny sposób poprawia kondycję ciała, daje uczucie komfortu i piękna.
Minerały z Morza Martwego - zwane „minerałami życia", to jedyne na świecie tak doskonale przyswajalne aktywne oligoelementy, które w naturalny sposób oczyszczają i regenerują skórę. Docierają głęboko, odnawiają i rewitalizują naskórek, wyrównują jego gospodarkę mineralną.
Algi brunatne - megadawka różnorodnych soli mineralnych, witamin, protein i aminokwasów. Dogłębnie nawilżają, wygładzają i ujędrniają skórę, intensywnie ją odnawiają i detoksykują. Usuwają obrzęki i wspomagają pozbywanie się rezerw wody z komórek.
Efekt:
Aksamitnie gładkie, sprężyste i wypoczęte ciało, pełne witalności i pozytywnej energii.
Stosowanie:
Codziennie rano i wieczorem wmasować w skórę całego ciała.
Spektakularne efekty oraz wysoka skuteczność potwierdzone badaniami in vivo i in vitro

Opinia: 
Przede wszystkim uważam,że Bielenda jest bardzo niedocenioną marką w naszym kraju.
Ma na prawdę bogatą ofertę,wszystko w przystępnych cenach,jakość nie odbiega od wielu zagranicznych i o wiele droższych kosmetyków.
Kosmetyk sam w sobie spełnia się w 100%!!!
Jestem bardzo wymagającą osobą co do kosmetyków do pielęgnacji ciała,szczególnie wszelkich kremów i mleczek...
Jestem w stanie wydać wiele pieniędzy aby zaspokoić potrzeby mojej skóry...
Nie znaczy to,że drogie musi być dobre.
Kosmetyk idealny,to taki który spełni poniższe kryteria:
  • ma lekką konsystencję
  • ekspresowo się wchłania
  • gładko się rozprowadza i nie bieli(tak niestety wiele ksometyków zamiast pięknie "rozlewać się" po ciele zabiela skórę )
  • długotrwale i dogłębnie nawilża(w moim mniemaniu,znaczy to tyle,że jeżli nasmarujesz ciało wieczorem,rano odczuwasz komfort)
  • ma przyjemny zapach,który pozostaje w postaci delikatnej powłoczki,a nie tłustej pomady
  • jest wydajny
I właśnie ten balsam spełnił moje oczekiwania,jestem na prawdę pod dużym wrażeniem .

Ma na prawdę bardzo świeży,lekki i nie drażniący zapach.
Spełnił wszystkie obietnice producenta oraz moje.
Cena jak najbardziej zachęca do zakupu-20-22zł
Myślę,że pozostanę mu wierna,co nie wyklucza zakupu innych produktów tego typu...
Niestety cierpię na przypadłość straszną i drogą-nie potrafię poprzestać na jednym kosmetyku,gdyż ciekawość nie pozwala mi przejść obojętnie obok innego "nowego",być może lepszego produktu.Mój umysł wciąż każe mi poszukiwać tego jednego jedynego,któremu tak na prawdę nie będę mogła się oprzeć(Tak jak z Chance).


Największa miłość....

Tak...Oto moja największa perfumeryjna miłość,jedyna i niezastąpiona...

CHANEL "CHANCE"


Teraz trochę info o zapachu:
Premiera:2002r

  • Szyprowo-kwiatowy zapach dla młodych kobiet
  • Świeży, pełen energii, zmysłowy
  • Nuty głowy: różowy pieprz, cytryna, jabłko
  • Nuty serca: hiacynt, jaśmin, irys
  • Nuty bazy: paczula, trawa wetiweria, białe piżmo, ambra

Moja opinia:

Jedyny,niezastąpiony,najwspanialszy...
Pokochałam go od pierwszego czucia...Nie poznałam go w perfumerii,w sklepie...
Nie zauważyłam u koleżanki,w reklamie,recenzji..
Nasze spotkanie było nieoczekiwane,zaskakujące i intrygujące...
Po raz pierwszy Chance uwiódł mnie w mieście...
Przypadkowo przechodząca kobieta zwróciła moją uwagę zapachem...Zapach był tak śilny,kuszący i cudny,że nie mogłam się oprzeć,aby nie zapytać...
Tak zaczęła się moja miłość do Chance'a i trwa nadal....
Nie sądzę,aby kiedykolwiek jakikolwiek zapach wprawił mnie w takie uczucie...To jest tak jak z prawdziwą miłością-jest jedna na całe życie i choćby nie wiem co się stało-zawsze się o niej pamięta i nie usunie się jej z serca.